dlaczego bitcoin to nie złoto, kryptowaluty

Cenowy rajd na rynku bitcoina trwa już od października. Historyczny rekord został pobity 17 grudnia ubiegłego roku, kiedy najpopularniejsza kryptowaluta osiągnęła wartość ok. 19783 dolarów. Chociaż kilka dni po tym rozpoczęła się gwałtowna obniżka, światowe media wciąż zasypują nas nagłówkami na temat fortuny, jaką można zbić na wirtualnym pieniądzu. Niestety w takiej inwestycji tkwią dwa istotne haczyki.

Pierwsze ryzyko, na które należy zwrócić uwagę jest związane z przechowywaniem bitcoinów. Niematerialność waluty nie oznacza, że nie można jej ukraść. Wręcz przeciwnie – wirtualna rzeczywistość roi się od wirtualnych złodziei, czyli hakerów. Kiedy kupujesz kryptowalutę, Twoje prawo własności opiera się na tzw. kluczach – publicznym i prywatnym, które umożliwiają Ci odbieranie oraz wysyłanie pieniędzy. Miejsce, w którym je przechowujesz to portfel. Do wyboru są portfele w postaci aplikacji, przeglądarkowe i offline. Inwestujący najczęściej wybierają jedną z dwóch pierwszych opcji, co oznacza, że ich klucze są w stałym połączeniu z siecią internetową. O niebezpieczeństwie z tym związanym przekonali się na początku grudnia klienci portalu NiceHash, kiedy w ciągu 24 godzin z serwerów giełdy zniknęły bitcoiny o wartości ok. 63 mln dolarów. Pod koniec grudnia Marko Kobal, dyrektor generalny i jeden z założycieli firmy, ustąpił ze stanowiska.

Istnieją również portfele pół-offline, czyli portfele sprzętowe. Minusem są wysokie koszty zakupu oraz często długi czas oczekiwania w kolejce kupujących. Z kolei portfele offline, czyli tzw. papierowe portfele, bardziej przypominają sejfy, z których możemy drukować banknoty. Wymienione wyżej rozwiązania ograniczają możliwości dokonywania operacji. Trzeba również pamiętać o zabezpieczeniu dostępu do tego typu portfeli.

Drugim poważnym zagrożeniem, z jakim muszą się liczyć inwestujący w bitcoiny jest bańka spekulacyjna. W ciągu ostatnich dwunastu miesięcy cena bitcoina wzrosła o ponad 1600%. Ten fakt dyskwalifikuje go jako walutę, bo jak na co dzień dokonywać transakcji pieniędzmi, których wartość może w ciągu doby zmienić się o 25%? Bitcoin nie posiada także innych cech walut: nie jest ani środkiem przechowywania wartości, ani jej miernikiem. Kryptowalutom bliżej więc do amerykańskiego rynku nieruchomości z 2005 roku, niż do prawdziwego rynku walut. Szczególnie niepokojący jest fakt, że coraz więcej osób kupuje bitcoiny na kredyt. Dowodzi tego badanie przeprowadzone przez LendEDU, internetowy rynek kredytowy.* W grudniu przeanalizowano zachowanie 672 aktywnych inwestorów i okazało się, że 18,15% z nich dokonało zakupu za pomocą karty kredytowej. Z tego 22,13% osób jeszcze nie spłaciło zaciągniętej pożyczki, a aż 76,23% ma w planach kolejne zakupy na kredyt.

Przyczyną tego typu działań jest najczęściej FOMO (ang. Fear of Missing Out), czyli lęk przed przegapieniem czegoś ważnego – w tym przypadku dużego zarobku. Zachodni eksperci wskazują na analogię z sytuacją, która doprowadziła do kryzysu finansowego w 2007 roku. W tamtym czasie niemal każdy Amerykanin chciał wejść w posiadanie nieruchomości, niezależnie od tego, czy było go na to stać czy nie. Wizja łatwego zysku skusiła nawet osoby żyjące z państwowych zasiłków. W końcu doszło do tego, że rodziny o rocznym przychodzie rzędu 30 tys. dolarów nabywały domy za milion dolarów. Jaki był koniec tej historii, nie trzeba chyba przypominać.

Wielu znanych inwestorów (m.in. Ray Dalio czy Marc Faber) przestrzega, że najwięksi gracze na rynku bitcoina to świadomi ryzyka spekulanci, którzy szukają sposobu na szybkie pomnożenie fortuny. Gdy bańka pęknie, nieostrożni inwestorzy bezpowrotnie stracą swoje pieniądze, a ci, którzy kupowali na kredyt zostaną z długami. Niebezpieczeństwo jest tym większe, że rynek kryptowalut nie jest regulowany przez żadne państwo ani żadną instytucję finansową.

W obliczu wyżej opisanych faktów, należy podkreślić, że bitcoin nie powinien być porównywany do złota, które stanowi materialny środek lokowania kapitału. Realna wartość złota utrzymuje się od tysięcy lat, bo jej fundamentem są prawa popytu i podaży. Rynek złota to nie miejsce na spekulacje, ale spokojna przystań dla wszystkich osób pragnących długoterminowego zabezpieczenia majątku. Z kolei inwestowanie w kryptowaluty przypomina raczej ryzykowną grę.

* Link do wyników ankiety


Powiązane produkty

Produkt dodany do listy życzeń
Produkt dodany do porównania.