Koronawirus (SARS-Cov-2) zbiera swoje żniwo w coraz większej liczbie państw. Co dnia, media donoszą o kolejnych przypadkach zachorowań w różnych zakątkach naszego globu. Nie dość, że wirus puka do naszych bram, siejąc spustoszenie i panikę, jego obecność pociąga za sobą skutki gospodarcze, z którymi może nam przyjść się borykać przez długie miesiące, a może i lata.

Koronawirus sięga swoimi korzeniami do Chin, czyli gospodarki, której działanie sprzężone jest z rynkami światowymi. W skutek stopniowej izolacji i kwarantanny na terenie tego kraju, wstrzymano pracę wielu zakładów produkcyjnych i ograniczono transport. Ma to nie tylko wpływ na handel, ale również gastronomię, szeroko pojęty rynek usług, a także branżę turystyczną. Według analityków, jeśli odczyt PKB Chin będzie słaby w I kwartale 2020 roku, wówczas wystąpi silne ryzyko globalnego spowolnienia gospodarczego lub nawet kryzysu.

Epidemia nie służy światowej gospodarce i sprawia, że drastycznie wzrasta ryzyko inwestycyjne. Odbiło się to echem również na notowaniach Warszawskiej Giełdy Papierów Wartościowych. W przeciągu tygodnia notowania poszły w dół o 15%. Ostatni raz tak wielkie spadki w tak krótkim czasie datujemy na rok 2008, kiedy światem wstrząsnął globalny kryzys. Porównując dane do historycznego „czarnego tygodnia” Polskiej Giełdy w 1994 roku – wówczas ten spadek wynosił -15,88%. Dzieje się źle i to nie tylko na rynku polskim. Koronawirus zbiera swoje żniwo również na innych giełdach - europejskich, azjatyckich, australijskich i obu Ameryk. Według analityków, najbardziej gwałtowne reakcje w związku z zagrożeniem wirusem i jego pochodnymi zanotowała giełda grecka, amerykańska i polska.

Kolejne dni to kolejna niepewność, co stanie się dalej, czy uda nam się powstrzymać epidemię i czy można już mówić, że przyszło nam się mierzyć ze światową pandemią. Obserwując to co się dzieje na światowych rynkach, inwestorzy są coraz mniej są skorzy do ponoszenia potencjalnego ryzyka. To z kolei wpływa na poszukiwanie sposób na dywersyfikację portfeli inwestycyjnych. Okazuje się, że metale szlachetne to aktywa odporne na koronawirus.

Bezpieczna przystań

W ostatnim czasie cena złota notuje historycznie wysokie wyniki. Porównując ją do lutego zeszłego roku, wartość kruszcu wzrosła aż o 24%. Nie odstrasza to inwestorów, którzy wolą ulokować swoje pieniądze w czymś, dzięki czemu nie stracą, a jedynie mogą pomnożyć zysk. W skutego tego, metale szlachetne cieszą się coraz większą popularnością. Oczywiście z czasem musi przyjść tzw. korekta cen złota. Analitycy wypatrują jej już od ponad roku, tymczasem, cena kruszcu cały czas szybuje w górę.

Sytuacja na rynkach zacznie się pewnie uspokajać, kiedy uda nam się pokonać śmiercionośnego wirusa. Niemniej, nikt nie jest nam w stanie zagwarantować, jak długo będziemy musieli się borykać z pochodnymi tej epidemii. Miejmy nadzieję, że rokowania niektórych analityków się nie sprawdzą i nie tylko znajdziemy lek na koronawirus, ale równie szybko wrócimy na gospodarczo stabilne tory.

Powiązane produkty

Produkt dodany do listy życzeń
Produkt dodany do porównania.